„Niedyskretnik” jest książką, do której podeszłam jak do jeża 🙂 Okładka przyciąga wzrok… ale i jest sygnałem, że wcale nie jest to grzeczna książka, która przeniesie nas do innej epoki, dostarczy nam wielu ciekawych (a być może i zaskakujących) wiadomości i pozwoli spojrzeć oczami kobiet z XXI na styl życia naszych prababek. Spodziewałam się raczej takiej mini monografii o stylu życia, zwyczajach, kuluarach małżeńskiego życia, itd.
Ale przyznaję szczerze, że książka mnie porządnie zaskoczyła! Na przemian śmiałam się z kolejnych opisów, by po chwili z przerażeniem czytać o sprawach, na wieść o których teraz aż włos na głowie się jeży, a kiedyś były jednak chlebem powszednim kobiet niezależnie od pozycji społecznej czy ich pochodzenia.
Przyznaję również, że jeżeli oceniłabym siebie samą wobec kryteriów „Kandydatki na idealną żonę”, które można wyczytać z tej książki to… nie ma najmniejszego powodu, żeby ktokolwiek mnie zechciał 🙂 🙂 🙂 Sama autorka już na wstępie książki ostrzega, że czeka na czytelników mnóstwo przygód!
Najlepiej będzie, jeżeli powiem ci o tym jak najprędzej: przebywając tu z nami, będziesz nosiła pod sukienką dużo rzeczy – ale żadna z nich nie będzie miała kroku. Twoje intymne części ciała będą poruszać się samotnie, nie będą miały towarzysza podróży. To prawda, że znajdą się pod kilometrami materiału, ale z poziomu podłogi będą widoczne bezpośrednio(…) Masz gołą pupę nie bez przyczyny.
Therese Oneill, która zdradza m.in. jaką bieliznę nosiły dziewiętnastowieczne damy (a właściwie dlaczego nie nosiły majtek), jak radziły sobie z brakiem środków higienicznych podczas menstruacji, dlaczego smarowały twarze ołowiem, w imię czego zakładały obowiązkowo gorsety, czyli garderobę miażdżącą kości. Napisany błyskotliwie i z polotem przewodnik po XIX-wiecznej kobiecości to lektura, którą czyta się z rozbawieniem pomieszanym z niedowierzaniem. „Niedyskretnik” pozwala zupełnie inaczej spojrzeć na nasze prababki i nabrać sporej dozy szacunku do nich.
Ty jesteś nagrodą do zdobycia, a on ma się napracować, aby zyskać twoją sympatię i akceptację. Tylko głupia i bezwstydna samiczka pstrąga wyskakuje z wody, aby ściągnąć na siebie uwagę rybaka. Cnotliwa ryba pozwala słońcu zalśnić przez chwilę na jej połyskującej łusce, a potem natychmiast zanurza się w ciemnej głębinie. Tylko wprawny mężczyzna, mający do dyspozycji najlepsze z możliwych sztuczne robaki, potrafi wbić metalowy haczyk w jej szczęki. Ty jesteś tym pstrągiem, a metalowy haczyk, na który masz wkrótce zostać nadziana, to święty związek małżeński.
Zdaniem autorki o wartości kobiety w czasach wiktoriańskich decydowały przede wszystkim takie elementy jak: pochodzenie, uroda i dbanie o sobie oraz zamążpójście. Wszystkie podejmowane przez kobietę oraz jej rodzinę starania miały wyłącznie za cel to, by znaleźć dla niej idealnego wybranka, którego stanie się własnością zaraz po ślubie. Co się działo z kobietą po ślubie? Oto odpowiedź!
Z punktu widzenia dziewiętnastowiecznego społeczeństwa jesteś teraz jego własnością. Twój podpis na jakimkolwiek dokumencie prawnym nie ma żadnego znaczenia. Cały twój majątek i wszystkie dobre figurują w banku pod jego nazwiskiem; nie masz do nich dostępu bez jego zgody. Może cię bić, jeśli zechce, a policji nie będzie to obchodziło., chyba że potrafiłabyś udowodnić, iż twoje życie jest w niebezpieczeństwie. (Co gorsza, sąsiedzi będą cmokać z dezaprobatą, patrząc na twoje zapuchnięte oko i wnioskując z tego, że nie potrafisz utrzymać spokoju we własnym domu).
Autorka opisuje również codzienny styl życia kobiet, który diametralnie różni się tego, który znamy z naszej codzienności. Chociażby w kontekście dbania o higienę osobistą. W XIX wieku sposób brania kąpieli zasadniczo różnił się od współcześnie znanych. Zamoczenie całego ciała, zgodnie z ówczesnymi przekonaniami, wiązało się często z pozbawieniem go naturalnej powłoki ochronnej i groziło śmiertelną chorobą. Popularnym sposobem było obmywanie ciała gąbką, bez rozkosznej piany, ale za to koniecznie z pomocą pokojówki. Zazwyczaj damy stały nago w lodowatej sypialni, mając do dyspozycji zimną wodę z odrobiną octu. Uważano, że ciepłe kąpiele osłabiają organizm. Głowę natomiast myto amoniakiem – substancją mocno żrącą. To zaledwie jeden z niezwykłych, patrząc z dzisiejszej perspektywy, obyczajów, które obowiązywały w czasach wiktoriańskich.
Sposób odbywania kąpieli różni się u nas w zależności od klasy społecznej i miejsca zamieszkania. Większość ludzi się nie kąpie, chyba że latem, bo wtedy, jako że powietrze jest ciepłe, śmierć z powodu kąpieli wydaje się mniej prawdopodobna. Zamaczanie całego ciała naraz pozbawia je naturalnych mechanizmów obronnych i musi się to skończyć obłędem, majaczeniem w gorączce i suchotami. Podejście do tego tematu zmieni się dopiero pod koniec stulecia, kiedy zamaczanie całego ciała stanie się metodą leczenia tych schorzeń.
Therese Oneill zabiera czytelnika w podróż po barwnej i wielowymiarowej epoce wiktoriańskiej. Rzetelnie zebrane informacje, przekazane w dosadny i bezpruderyjny sposób, są opatrzone szczegółowymi ilustracjami i prawdziwymi poradami dziewiętnastowiecznych ekspertów od urody, stylu i życia intymnego. W „Niedyskretniku” autorka porusza kwestie tabuizowane w sferze publicznej, odsłaniając najbardziej poufne i wstydliwe tajemnice.
Kosmetyki były sprawą kontrowersyjną w tej epoce po części dlatego, że miały wywoływać fałszywe wrażenie młodości, co było uważane za nietaktowne i nieuczciwe. A również i dlatego że były przeznaczone do uwydatniania rysów twarzy kojarzonych z podnieceniem seksualnym, takich jak zaróżowione policzki, rozszerzone źrenice i poczerwienione usta. (…) Rzucało się w oczy, że kobieta jest wymalowana, była cała tłusta i wyglądała krzykliwie, prawdopodobnie wręcz obrzydliwie. Jeżeli podkład jest zrobiony z sadła i trującego ołowiu, to jakim cudem ma on być twarzowy?
Książka przypomina intymną wyprawę – przechodzenia z wystawnego pokoju gościnnego do toalet, które nie istniały, albo ich rolę pełniły nocniki pod łóżkiem. Z ogromnym poczuciem humoru autorka prezentuje czasy, które za kurtyną ujawniają trudne warunki sanitarne, opiekę medyczną podpierającą się myśleniem magicznym oraz obowiązujące obyczaje społeczne.
Czyżbyś miała podstawy przypuszczać, że mogę jeszcze bardziej rozsunąć zasłonę czasu? No cóż moja droga… Masz rację. Mogę cię tam zabrać. Mogę uczynić przeszłość tak realną, że do oczu napłyną ci łzy. […] Większość tego, co tak bardzo ci się podoba w XIX wieku, to ułuda, moje dziecko. […] Widzisz tylko taki świat jaki chcą ci pokazać. […] Jeśli wyruszysz ze mną w tę podróż pokonamy mit. Będę twoją przewodniczką i oprowadzę cię po prawdziwym wieku XIX.
Therese Oneill mieszka w stanie Oregon i dla wielu różnych mediów internetowych pisze humorystyczne artykuły o historiach mało znanych, między innymi dla Mental Floss, the Week, the Atlantic i Jezebel. Można ją znaleźć w sieci pod adresem writerthereseoneill.com
Autor: Therese Oneill
Tytuł: „Niedyskretnik. Co dama wiedzieć powinna o seksie, małżeństwie i dobrych manierach, a o czym mówić nie wypada”
Tłumaczenie: Jolanta Sawicka
Data premiery: 28.02.2018
Wydawnictwo: MUZA SA
Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu: