Aktorka, poetka, ambasadorka kultury polskiej, kolekcjonerka rodzinnych wspomnień. Siostra Wojciecha Młynarskiego. W swojej biografii Barbara Młynarska – Ahrens wspomina jak razem z Arturem Rubinsteinem piła zsiadłe mleko o trzeciej nad ranem albo jak po raz ostatni oglądała „Dziady” – spektakl legendę, siedząc na schodach obok Erwina Axera. Pełne pasji „Życie nie tylko snem” pióra cenionego pisarza Jerzego Sosnowskiego już 18 kwietnia w księgarniach.
Barbara Młynarska to strażniczka rodzinnego archiwum. Ma pamięć absolutną. Jej opowieści pełne są anegdot o najbliższych członkach rodziny, o świecie, który bezpowrotnie przeminął, o inspirujących osobowościach, z którymi los zetknął ją zawodowo i prywatnie, o wybitnych rodzinach Młynarskich i Rubinsteinów.
Ten zwyczaj babunia wyniosła ze swojego domu. Sama mi o tym opowiadała. Moja prababka, Julia Modzelewska, wkraczała do pokoju, w którym do snu kładła się Babunia i jej młodsza siostra, i też pytała: „Co panienki zrobiły dzisiaj dobrego?”. To był rachunek sumienia na koniec każdego dnia. Zresztą tradycja powagi i sumiennego wypełniania obowiązków, także wobec ojczyzny, sięgała dawniejszych czasów, gdy w 1863 roku babka Cecylia przewoziła swoją dwukółką zaopatrzenie dla powstańców, zabierając na e wyprawy swojego jedynego synka. Żeby zapamiętał ludzi, walczących „bo tak trzeba”, bez widoków na powodzenie? Żeby skonfrontować go z niebezpieczeństwem? Któż to dziś może wiedzieć…
Szczególnie dziadek Tadeusz Zdziechowski zaszczepiał w dzieciach miłość do muzyki i słowa pisanego. Wcześnie ujawnione uzdolnienia aktorskie Barbara realizowała w radiu (nazywana była dzieckiem Polskiego Radia), telewizji, a w końcu na deskach Teatru Powszechnego i Narodowego w Warszawie. Pomimo inspirującego dzieciństwa Barbara szybko doświadczyła, czym jest samotność, ból, odrzucenie, bieda i strach o własne życie.
Pamiętam jego tembr głosu, pamiętam akcenty, jak je rozkładał w wierszach, mądrze, choć może dziś powiedziałoby się, że był trochę egzaltowany… Nie ma jego nagrań. Nikt go nigdy nie nagrał. Dlatego zarówno malutkie Kropka i Kasia, jak Basia z Wojtkiem byli odsyłani do pokojów na górę.
W tle opowieści o życiu artystki rysuje się barwny obraz środowiska artystycznego Polski lat 50. i 60. Na szczególną uwagę zasługuje relacja łącząca Barbarę z ciotką Nelą Młynarską – Rubinstein, żoną wybitnego pianisty Artura Rubinsteina, oraz ogromne zaangażowanie w krzewienie kultury polskiej wśród Polaków żyjących w Szwajcarii.
Ujmowała mnie naturalnością i prostotą, z jaką się zachowywała,. Kiedy się rozzłościła, potrafiła huknąć otwartą dłonią w stół, a jej przejrzyste oczy robiły się lodowate. W sposobie, w jaki obserwowała ludzi, była pewna surowość, umiała ostro zwrócić uwagę – nie godziła się na naruszenie norm towarzyskich, zwłaszcza zasady szacunku, z jakim należy rozmawiać z osobami starszymi od siebie. A ja pokochałam ją taką, jaka była: gwałtowna, niekiedy okrutna, gdy na przykład deklarowała, że nie toleruje w pobliżu osób chorych lub brzydkich. (…) Także jej stroje wyglądały zawsze naturalnie, nie było w nich cienia przesady.
Historie opowiedziane przez Barbarę Młynarską spisał z wirtuozerskim wyczuciem ceniony pisarz, historyk literatury, krytyk, publicysta i dziennikarz Jerzy Sosnowski. Wspomnienia są bogato ilustrowane niepublikowanymi wcześniej fotografiami, rysunkami i wzbogacone poezją. „Życie nie tylko snem” to znacznie więcej niż biografia. To opowieść o niezwykłej wrażliwości, talentach, rodzinnym dziedzictwie, poszukiwaniu własnej drogi. A także o szczęściu, które jednak się zdarza.
Ostatecznie umówili się na godzinę przed seansem w kawiarni w Alejach Jerozolimskich. Taperował tam pewien pianista, bardzo zdolny, ale przepijający właśnie swój wielki talent. Na tle dźwięków muzyki mężczyzna zaczął wypytywać ją, jak jej się studiuje w szkole teatralnej, jakie są jej marzenia… Zachowywał się tak, jakby, rozmawiając z nią, perwersyjnie żonglował rolami uwodziciela i ojca. Ale może właśnie tego potrzebowała? W każdym razie usłyszała, że zaczyna odpowiadać mu z zadziwiającą otwartością, choć w jego towarzystwie bezpieczniej było udawać ironistkę. Ale rozmówca przyglądał jej się z coraz dziwniejszym wyrazem twarzy. Gdyby to nie był on, gotowa byłaby uwierzyć, że z troską. – A ja ci coś powiem, wiesz? – przerwał jej nagle. Nie, to nie była randka. Raczej audiencja. – Ty uciekaj stąd. Dlatego, że to ani twój czas, ani twoje miejsce. Ty jesteś aktorką sprzed dużej, zakurzonej kurtyny… Dziewczyna wpatrzyła się pilnie w niedopitą kawę. Więc znowu nie pasowała, sierotka po dziewiętnastym wieku wśród miłośników nowoczesności? Koleżanka Heleny Modrzejewskiej zagubiona w epoce jazzu i rock and rolla? Być może powinna się obrazić. Albo obrócić wszystko w żart. Tylko że nie minęło chyba dziesięć lat, jak usłyszała od matki o ciotce-chiromantce, która miała obejrzeć jej niemowlęcą dłoń i szepnąć: „Ona przejdzie obok życia”. Po co ludzie mówią jej ciągle takie rzeczy? To było jedno pytanie. A drugie, ważniejsze: co sprawia, że to mówią? Mężczyzną przy kawiarnianym stoliku był Leopold Tyrmand. A o tej dziewczynie, o tym, co się działo wcześniej i co przeżyje później, opowiada niniejsza książka.
Barbara Młynarska-Ahrens – poetka, aktorka, ambasadorka kultury polskiej w Szwajcarii. W latach 1966˗1968 grała w Teatrze Powszechnym w Warszawie. a latach 1968˗1971 na scenie Teatru Narodowego. Występowała w spektaklach teatralnych i telewizyjnych, m.in. Kolumbach, Damach i Huzarach, Beniowskim, Rzeczy listopadowej. Od ponad czterdziestu pięciu lat mieszka w Szwajcarii. Uhonorowana wieloma wyróżnieniami za zasługi w upowszechnianiu kultury polskiej, m.in. Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski „Polonia Restituta” oraz medalem „Gloria Artis”.
Za egzemplarz do recenzji dziękuję wydawnictwu: