„Nienawiść jest łatwa, miłość wymaga wysiłku” – powiedział Marek Edelman, a monumentalna powieść o miłości Cezarego Harasimowicza potwierdza tę tezę na każdej stronie. Prozę autora znam dzięki takim książkom jak „Saga, czyli filiżanka, której nie ma”, „Święty chaos” i „Mirabelka”. Dlatego widząc zapowiedź nowej powieści od razu wiedziałam, że muszę ją przeczytać. Czekała mnie literacka podróż po ponad 600 stronach przejmującej historii.
To był dzień, w którym siedemdziesiąt pięć lat temu kilkuset bohaterskich narwańców uwierzyło w godną śmierć wbrew rozsądkowi. Na skrawku miasta, na trzech kilometrach kwadratowych, stłoczono kilkaset tysięcy ludzi. Otoczono ich murem. Umierali z głodu, zarazy, ze smutku i rozpaczy. Wywożono ich z pobliskiej rampy kolejowej donikąd. Tych kilkuset buntowników już nie chciało umierać w rozpaczy. Dziewiętnasty dzień kwietnia tysiąc dziewięćset czterdziestego trzeciego roku. Dosyć.
Historię Tristana i Izoldy zna niemal każdy. Wszystko zaczyna się na pokładzie statku, na którym znajduje się przyszła żona króla Kornwalii,Izolda. Odpowiedzialność za dowiezienie pięknej, jasnowłosej dziewczyny spada na siostrzeńca króla, rycerza Tristana, noszącego charakterystyczne znamię na czole. Gdy w czasie podróży oboje przypadkowo wypijają silny napój miłosny, ich los zostaje przypieczętowany. Tristan i Izolda zakochują się w sobie na śmierć i życie, pomimo że dziewczyna – jak zostało postanowione –musi poślubić króla.
Przeszedłem przez błoto, ominąłem gnój zebrany w hałdkę. Stanąłem przed moim mentorem i wysyczałem:
– Gdzie jest dziewczyna?
Oczy Frotzyna ani na moment nie drgnęły.
– Jaka dziewczyna?
– Jasnowłosa – odrzekłem.
– Nie było tu żadnej jasnowłosej dziewczyny. – Odwrócił się do braci. – Ej, była tu jakaś jasnowłosa dziewczyna?!
Wszyscy pokręcili głowami. Podniosłem mocno głos:
– Była tu dziewczyna o złotych włosach! Na imię jej Izona!
„Była sobie miłość” to brawurowa, przewrotna wariacja na temat jednej z najstarszych i zarazem najsłynniejszych legend celtyckich – o Tristanie i Izoldzie Jasnowłosej. Autor idzie o krok dalej i umieszcza słynnych zakochanych w różnych epokach – średniowiecznej litewskiej wiosce, masońskiej loży i w sercu walk powstańców z caratem, na legendarnej amerykańskiej drodze 66 i warszawskich ulicach u schyłku przedrozbiorowej Polski, a nawet w obozie koncentracyjnym w Auschwitz-Birkenau – aż po współczesność.
Rozdzielono nas na rampie. Nie miałam najmniejszego pojęcia, co się stało z moim ojcem i z moją matką. Czy zostali… Przepraszam, nie mogę wypowiedzieć tego słowa. My już po pewnym czasie wiedzieliśmy, że łaźnie, do których prowadzą ludzi, nie są wcale łaźniami. Czy ten dym wgryzający się dzień i noc w moje nozdrza, nieważne, czy wiosna, lato, jesień, zima, czy deszcz, mróz, czy wiatr… Ten swąd, przeraźliwy nieustępujący smród… Czy ten dym… I mój papa, moja mama… Jak było ze mną?
I choć zmieniają się historyczne dekoracje, miłość dwojga kochanków jest wciąż ta sama – rozkwitająca na przekór nienawiści i uprzedzeniom, wiodąca do tragicznego końca.
Umknęliśmy w pole zasiane pszenicą rozgrzani pożądaniem i miłością. Jakby otworzyło się nad nami granatowe niebo, a wszystkie gwiazdy wybuchły srebrnym blaskiem. Jakby księżyc spadł na ziemię i przetoczył się kuliście przez lasy, rzeki, wzgórza, jeziora. (…) Ale było mi wszystko jedno. Pragnąłem tylko jej, jasnowłosej dziewczyny o imieniu Izona. Nie wiem, nie pojmuję, w jaki sposób przed moimi oczami zobaczyłem w świetle błyskawicy krzak głogu, który wyrastał z naszej wspólnej mogiły. Czy nasze prochy złożone w ziemi zmieszały się w jeden pył i tak już będzie do skończenia świata?
Wszystkie historie łączy to, co w średniowiecznym micie najbardziej przejmujące –że zakochani nigdy nie będą mogli być razem. Ale przecież miłość jest silniejsza niż wszystko. Nawet niż przeznaczenie. Nawet niż śmierć. Gorąco polecam!
Cezary Harasimowicz – aktor, scenarzysta, dramaturg i pisarz, autor powieści, m.in. thrillerów politycznych, takich jak „Miejsce odosobnienia” i „Znaleźć, naprawić, wykończyć”. W 2017 roku ukazała się jego książka „Saga, czyli filiżanka, której nie ma”, poruszająca historia rodziny Królikiewiczów, która podbiła serca czytelników. Jest także autorem nagradzanej powieści dla dzieci – „Mirabelka” (2018), za którą został uhonorowany prestiżowym wyróżnieniem IBBY w konkursie „Książka Roku. Prywatnie wnuk kawalerzysty i medalisty olimpijskiego, majora Adama Królikiewicza oraz syn aktorki Krystyny Królikiewicz.
Za egzemplarz dziękuję wydawnictwu: